PL EN DE

Niemcy znów boją się obcych

O tym, jak migranci i uchodźcy zmieniają niemiecką politykę, z prof. Krzysztofem Miszczakiem rozmawia Andrzej Grajewski.

Andrzej Grajewski: Dlaczego Angela Merkel, polityk doświadczony i ostrożny, zdecydowała się na tak ryzykowny krok, jakim było zaproszenie uchodźców do Niemiec?

Krzysztof Miszczak: Tego do końca nikt nie wie. Myślę, że sama pani kanclerz była zaskoczona tak ogromną falą imigracji. Może zamierzała, tak jak inni kanclerze Niemiec (Adenauer – budowniczy demokratycznej RFN, Brandt – ojciec polityki wschodniej, czy też Kohl – kanclerz zjednoczenia), przejść do historii jako sumienie lepszej Europy. Moralizatorskie demonstrowanie przez rząd Merkel tzw. polityki kultury powitania (Willkommenskultur) w stosunku do imigrantów postrzegane jest przez niektórych komentatorów sceny politycznej w Niemczech jako rozpaczliwa próba ex post uwolnienia się od bestialstw popełnionych przez Niemców podczas drugiej wojny światowej. To również próba potwierdzenia pozytywnego obrazu Niemiec jako cywilnej siły pokojowej, kraju, który z pokorą pochyla się nad swoją niechlubną historią, a teraz spłaca dług wobec innych.

Andrzej Grajewski: W niemieckiej debacie o emigrantach jednak ożywają rasistowskie resentymenty i odzywają się głosy, jakich w tym kraju nie słyszano od lat. Czy to znaczy, że Niemcy skręcają w stronę prawicowego radykalizmu?

Krzysztof Miszczak: Niemcy pod wpływem fali imigrantów i uchodźców mogą, ale nie muszą, skręcić w stronę prawicowego radykalizmu. Jest to państwo o rozwiniętych demokratycznych strukturach. Jednak to, co się wydarzyło w Kolonii i w 14 landach niemieckich, a więc ataki na kobiety o podłożu seksualnym, odbiło się szerokim echem i w Niemczech, i w całej Europie. Nie ulega wątpliwości, że te wydarzenia, a zwłaszcza skandaliczny brak interwencji policji oraz zastosowanie samocenzury informacyjnej w państwie demokratycznym w imię politycznej poprawności, zmieniły diametralnie stosunek społeczeństwa niemieckiego nie tylko do migrantów, ale i do własnego państwa.

pdf Pobierz cały artykuł

Źródło: www.gosc.pl

JAKUB SZYMCZUK /FOTO GOŚĆ